Wspominałem już na wstępie mojej opowieści o tym, że moje myśli ciągle krążyły wokół tego co się działo w Polsce m.in. wśród moich znajomych, przyjaciół. Zarówno wieczór, jak i poranek w Baamonde były szczególnie ukierunkowane na Ojczyznę. Ze względu na konieczność załatwienia pewnych spraw w Polsce musiałem się dostać jak najszybciej do schroniska w Miraz. Po szybkiej kawie i krótkiej wspólnej wędrówce podjąłem decyzję o rozdzieleniu się, … Czytaj więcej
Wigilia w Abadin
Niedziela, Lourenza, wstaliśmy o godzinie 7:00, a śniadanie jedliśmy na trasie. Poranek był chłodny, bo słońce dopiero próbowało się przebić przez chmury przykrywające dolinę, w której położone jest nasze albergue. Wychodząc z miasteczka trzeba skręcić na szlak ostro w górę. My poszliśmy jednak na około. Na szczęście ta ścieżka również poprowadziła nas we właściwym kierunku. Później Aśka i Gośka zgubiły się (wg. mnie) nie zauważając, że … Czytaj więcej
Muszle i kamienie w sercach…
Byłem najstarszy w naszej grupie i świadomie przyjąłem na siebie ciężar odpowiedzialności za to się działo na trasie. Oczywiście, przed wyjazdem padły wprost słowa, że każdy jest dorosły i odpowiada sam za siebie, jednak czasami to było trochę złudne. Z jednej strony byliśmy dorośli, a z drugiej strony moje dziewczyny patrzyły na mnie wzrokiem, w którym było pełno pytań. Czasami czułem się jak pasterz, który prowadzi te … Czytaj więcej
Rodzina się powiększa…
Każdego dnia spotykaliśmy nowe osoby na trasie do Santiago. Niby banalnie brzmiące zdanie, jednak ma swoją niezwykłą wymowę ze względu na to, że wędrując szlakiem szczególnie zwraca się uwagę właśnie na ludzi. Camino del Norte nie jest szlakiem zbyt często wybieranym przez pielgrzymów. Doświadczenie obecności współpielgrzymów było głównie praktykowane rano i wieczorem. Na trasie każde z nas szło swoim tempem, ludzie oddalali … Czytaj więcej
Małe szczęścia
Spodobał Ci się wpis? Podziel się nim na: Jeżeli podróżuje się w tak małej i hermetycznej grupie to prędzej, czy później zawsze dojdzie do sporów, które wpływają w mniejszym lub większym stopniu na atmosferę. Dojrzałość grupy zawsze przejawia się w umiejętności znalezienia porozumienia, które będzie w mniejszym lub większym stopniu satysfakcjonujące dla wszystkich. Często trzeba było iść na kompromis i … Czytaj więcej
Fiesta w Aviles…
Z perspektywy czasu i tego co działo się na Camino do swoich uzależnień muszę dopisać zdecydowanie kawę. Poranek bez kawy był po prostu… pusty. Wtedy (dzięki Ci Panie) nie tylko ja czasami zachowywałem się jak „nie podchodź do mnie bez kija” 😉 Ale po kolei… Poranek na kempingu Deva był zaspany. Poddałem się woli „tłumu” i brakowi jakiejkolwiek reakcji ze strony moich … Czytaj więcej
W różnicach tkwi siła…
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego wyjazdy z dala od pracy, szkoły, studiów, codziennych znajomych i jeszcze bardziej codziennych problemów sprawiają, że czujecie się tak dobrze? Chyba z jednej strony jest to chwilowa ucieczka od tego co zwyczajne. Możemy się odprężyć, bo zostawiamy ten cały bajzel daleko za sobą i zajmujemy się czymś zupełnie innym. Moje Camino nie było ucieczką, w zasadzie to myśli ciągle krążyły wokół … Czytaj więcej
Trzy pierwsze dni…
Wyjazd z Lublina: Pierwszy krok z wielu… postawiliśmy dzisiaj… idąc do pociągu relacji Lublin – Kraków. Rodzice pożegnani, ostatnie uściski, wymiana numerami telefonów, życzenia szczęśliwe drogi, gesty pozdrowień, machanie rękami, bieg za odjeżdżającym pociągiem i …cierpliwość wysłana smsem. Tak zaczyna się nasza wyprawa. Wieczorne przepakowywanie, wspólny posiłek. Nocleg. Sen. Jutro (a właściwie dzisiaj) pobudka wcześnie rano, aby dotrzeć na lotnisko około … Czytaj więcej
Dzień XXII: Santiago – Londyn – Kraków
Dzień XXII – wtorek, 27.07.2010 Santiago de Compostela – Londyn – Kraków Rozpoczęliśmy naszą podróż do domu. Rano, szybciutko zwinęliśmy manatki i poszliśmy na autobus pożegnawszy się uprzednio z Marcinem i Beatą (oni byli w Hiszpanii o jeden dzień dłużej). W drodze powrotnej uświadomiłyśmy sobie z dziewczynami, że zapomniałyśmy zostawić donativo za 3 dni noclegu. Może jeszcze kiedyś uda się … Czytaj więcej
Dzień XXI: Monte do Gozo – Santiago
Dzień XXI – poniedziałek, 26.07.2010 Monte do Gozo – Santiago de Compostela Tytuł jednej z piosenek brzmi: „Budzikom śmierć”. My nie uśmierciliśmy naszych, ale pozwoliliśmy im odpocząć, dlatego też wstaliśmy ok. 9:00. Mieliśmy pojechać do Fisterry* i tym samym zrealizować ostatni punkt naszych wojaży, ale niestety nie udało nam się z braku czasu. Tym razem rozsądek zwyciężył i spędziliśmy trzeci … Czytaj więcej
Dzień XX: Santiago de Compostela
Dzień XX – niedziela, 25.07.2010 Santiago de Compostela Ten dzień był dla nas ogromną niespodzianką. A to wszystko za sprawą zupełnie niespodziewanego gościa, który w tym samym czasie odwiedził abergue w Monte do Gozo. Uśmiech sam pojawia się na twarzy, kiedy takie dziwne ‘zbiegi okoliczności’ sprawiają, że dzieją się rzeczy najmniej oczekiwane. I tak, ponad 2000 km od domu spotkaliśmy … Czytaj więcej
Dzień XIX: Pedrouzo – Monte do Gozo
Dzień XIX – sobota, 24.07.2010 Trasa: Pedrouzo – Lavacolla – San Marcos – Monte do Gozo (13,5 km) Była wtedy godz. 9:00. Wstaliśmy jako jedni z ostatnich – jak przystało na tych, którzy również położyli się pierwsi od końca… Pośpiech sprawiłby, że zbyt szybko przybliżylibyśmy się do końca naszej wyprawy, którego przecież tak bardzo nie chcieliśmy… Ale zgodnie z powiedzeniem „wszystko co … Czytaj więcej
Dzień XVIII: Arzua – Pedrouzo
Dzień XVIII – piątek, 23.07.2010 Trasa: Arzua – Calle – Salceda – Santa Irene – Rua – Pedrouzo (18 km) Liczba kilometrów, która pozostała do Santiago zmniejszyła się ostatnimi czasy bardzo gwałtownie. Czas mija bardzo szybko. Bólu już prawie nie odczuwamy – jedynie Piotrka nie przestają boleć plecy. Nasze już zdołały się przyzwyczaić do ciężaru plecaków (które swoją drogą były … Czytaj więcej
Dzień XVII: Sobrado Dos Monxes – Arzua
Dzień XVII – czwartek, 22.07.2010 Trasa: Sobrado Dos Monxes – Castro – Badelos – Corredoiras – Boimil – Boimorto – Sendelle – Arzua (22,4 km) Nie śpieszno nam było do wstawania. Zresztą – cóż się dziwić, po tak krótkiej nocy… Dni marszu, które pozostały nam do Santiago mogliśmy już wtedy policzyć na palcach jednej ręki. Było to dla nas zadziwiające, … Czytaj więcej