Pielgrzym nie żąda, pielgrzym jest wdzięczny.

ZofijaAlbergue, Blogs, News, Zofija6 Komentarze

Albergue San Vicente de la Barquera

Subiektywne odczucia na temat idei donativo, i nie tylko.

Często pojawiające się na polskich forach (http://www.caminodesantiago.pl/forum i http://www.santiago.defi.pl) dyskusje na ten temat zainspirowały mnie do napisania kilku słów o gościnności (hiszp. hospitalidad) i donativo w schroniskach.

Co roku tysiące ludzi wędruje szlakiem do Santiago de Compostela. Nie chcę tu pisać o legendzie, historii i tego typu sprawach. Większość z czytelników prawdopodobnie już je zna. Chcę opisać moje wrażenia z przejścia camino francés w 2007 r. i fragmentu caminho português i czterokrotnego bycia hospitelerą (moje wspomnienia z „hospitalerowania” w 2010 r.).

Dlaczego wyruszyłam na Szlak i kilka słów o duchowości na Camino

Albergue CaminoGłosy twierdzące, że „większość caminowiczów ma motywację turystyczną lub sportową, może kulturową, niewielu religijną” są dalekie od prawdy. Camino ma wymiar nie tylko turystyczny, trekkingowy, sportowy, czy kulturowy ale także religijny, jak i przede wszystkim duchowy, który jest moim zdaniem szerszym pojęciem niż religijny, i właściwszym na określenie motywacji pielgrzyma. Idea pielgrzymowania właściwa Polakom, propagująca zbiorową wędrówkę na Jasną Górę, czy też do Ostrej Bramy jest obca na zachodzie, gdzie kultywuje się indywidualną drogę. Taką właśnie jest Camino. Być może osoby mieszkające w innych regionach Europy, czy też świata traktują Camino jako duchowy szlak, a nie stricte religijny. Jednak nie zmienia to faktu, że sprowadzanie Camino do turystyki, sportu, czy wyścigu, jest zwykłym fałszowaniem rzeczywistości.

Ale miałam nie pisać o statystykach, ale moich własnych doświadczeniach. Moją motywację do wyruszenia podsumuję słowami nieżyjącego już ojca José María Alonso, który przez lata przyjmował pielgrzymów w przykościelnym albergue w San Juan de Ortega i częstował ich słynną zupą cebulową (nie wiem, czy ten zwyczaj jest jeszcze kontynuowany). We wspomnianym we wstępie filmie ów ksiądz powiedział, że idziesz do lekarza, ponieważ jesteś chory. Nie wiesz, co Ci dolega. Idziesz po to, żeby się dowiedzieć. Na camino znalazłam to, czego brakowało mi (i chyba nadal czasem mi brakuje) w kościele. Bo czy jest coś bardziej chrześcijańskiego niż bezinteresowna pomoc drugiej osobie? W tym roku, w Ponferradzie, miałam ogromną przyjemność i zaszczyt współpracować z dwoma niesamowitymi zakonnikami. Miguel Ángel i Jordi nie narzucali się nikomu, nie zmuszali do uczestnictwa we mszy, ale zapraszali do tego. Zawsze byli gotowi do rozmowy i pomocy zarówno pielgrzymom, jak i hospitaleros. Oni pokazali mi, że nie należy patrzeć na pochodzenie, wyzwanie, motywację wędrowca, ale raczej myśleć o tym, jak możemy mu pomóc i doceniać to, czego możemy się od niego nauczyć. Jordi powiedział mi kiedyś: „Dobry katolik potrafi docenić to, co jest charakterystyczne dla innych kultur, jako że czuje się bratem wszystkich ludzi”.

Hospitaleros i donativo

W Hiszpanii istnieje wiele stowarzyszeń przyjaciół dróg św. Jakuba. Chyba wszystkie są zjednoczone w Hiszpańskiej Federacji Stowarzyszeń Przyjaciół Dróg św. Jakuba (hiszp. Federación Española de Asociaciones de Amigos del Camino de Santiago). Federacja koordynuje wolontariuszy w 17 schroniskach*. Wszystkie te albergues funkcjonują dzięki donativo. To hiszpańskie słowo znane jest chyba wszystkim osobom wędrującym do Santiago. Ana, koordynatorka wolontariuszy z ramienia Federacji, określa donativo jako:

dobrowolny datek, który pielgrzym ofiaruje, kiedy i jeśli chce. Jak każdy datek, nie jest to jakaś cyfra. Na Camino zobaczysz schroniska, w których wisi kartka mówiąca np. «Donativo 3€». Jeśli pojawia się cyfra, nie można tego nazwać datkiem, jest to ustalona cena”.

Donativo jest ważne. Oczywiście nie ze względu na stan portfeli pielgrzymów. Taka forma „zapłaty” sprawia, moim zdaniem, że możemy się poczuć w schronisku jak w domu. Powoduje, że nie jesteśmy już klientami a przyjaciółmi. Taką samą misję mają hospitaleros/as. Ich głównym zadaniem jest zapewnienie jak najlepszych warunków i wspomnień z pobytu pielgrzyma w albergue. Stworzenie atmosfery, w której peregrino niczego nie żąda a jest wdzięczny za wszystko, co otrzymuje. Jak to osiągnąć? Gospodarz-wolontariusz musi być cały czas gotowy do pomocy. Chodzi o pomoc w tak prozaicznych sprawach, jak wskazanie najbliższego sklepu czy baru, przekazanie informacji o kolejnych odcinkach trasy, czy nastawienie pralki. Jednak przede wszystkim o pomoc quasi-psychologiczną, a raczej przyjacielską. Wiele osób rusza na szlak samotnie i czasami wieczorem potrzebuje się po prostu wygadać. W wielu przypadkach łatwiej jest zwierzyć się osobie, której nigdy potem się nie spotka niż współpielgrzymom. Dlatego hospitalero musi potrafić słuchać, ale nie oceniać. Spędzenie dwóch tygodni na służeniu innym jest niesamowitym i wzbogacającym doświadczeniem, które pomaga zobaczyć, że do uczynienia czyjegoś życia przyjemniejszym, łatwiejszym a jednocześnie pełniejszym niewiele potrzeba. Może być to kubek zimnej wody, uśmiech lub uścisk, czy też uważne wysłuchanie czyichś zwierzeń. Dla mnie powrót na szlak jako hospitalera był kolejnym i koniecznym etapem camino. Był szansą oddania tego, co dali mi gospodarze schronisk, w czasie kiedy sama wędrowałam.

Monte do GozoW 2011 roku w albergues prowadznych pod egidą Federacji pracowało 597 wolontariuszy! Poza tym niektóre z hiszpańskich stowarzyszeń osobiście koordynują obsługę schronisk. Dzieje się tak w m. in. Tardajos (hospitaleros z Asociación de Amigos del Camino de Santiago de Madrid), Altamira, Pobeña, Lezama, Portugalete, Guernica i Marquina (Asociación de Amigos del Camino de Santiago de Vizcaya), Irún, Pasajes de San Juan, San Sebastián, Zarautz, Deba, Andoain i Beasain (Asociación de Guipúzcoa), Cubo en Burgos (Asociación de Burgos), Astorga (Asociación de Astorga). Dodatkowo, istnieją stowarzyszenia z innych krajów, które zakładają swoje schroniska w Hiszpanii i wysyłają do nich wolontariuszy np. w Miraz i Rabanal del Camino (brytyjska The Confraternity of Saint James). Jeśli jesteś zainteresowany pracą w jakimś konkretnym albergue nie wahaj się skontaktować, z Federacją, bezpośrednio z którymś ze Stowarzyszeń, których listę możesz znaleźć na tej stronie lub z zarządem wybranego schroniska (wiele z nich ma swoje strony internetowe lub funpage na facebook’u – np. Miraz). Również Polacy wysyłają wolontariuszy do Hiszpanii na Monte do Gozo.

Buen camino! Bom caminho!

 

*Arres, Estella, Viana, Logroño, Nájera, Santo Domingo de la Calzada, Grañon, Villalcázar de Sirga, Bercianos del Real Camino, El Burgo Ranero, Calzadilla de los Hermanillos, León, Ponferrada, Samos, Alcuéscar, Salamanca, Zamora