Można powiedzieć, że „pierwsze koty za płoty”. O kilka lat wcześniej, nie posiadając jeszcze magistra z polonistyki, miałam szansę zostać nauczycielką i przekazać „pierwszakom” z IX LO im. Mikołaja Kopernika w Lublinie trochę wiedzy na temat Camino.
Ardua prima via est. O tym, że pierwsza droga jest zawsze najtrudniejsza wiedzą chyba wszyscy. Ja sama przekonałam się o tym dziś po raz kolejny. Pierwszą trudnością jaką napotkałam była pobudka. Po raz kolejny w uszach zamiast budzika pobrzmiewało słowo mañana, aż do chwili, w której zorientowałam się, że do zajęć pozostało 20 minut. Na szczęście dzięki wysoce rozwiniętej technologii XX wieku (czyt. samochodowi) udało mi się dotrzeć na miejsce z jedynie 5-minutowym opóźnieniem.
Podczas swojego mini wykładu starałam się poruszyć najważniejsze kwestie – przedstawić ideę i sposób pielgrzymowania do Santiago, a także opowiedzieć co nieco o historii szlaku. Przede wszystkim jednak ukazać „magię” i tajemnicę drogi prowadzącej do grobu św. Jakuba. Kiedyś mój Przyjaciel powiedział: „My caminowicze mamy to do siebie, że moglibyśmy mówić o tym godzinami”. Nie pomylił się. Przekonałam się, że niestety „niemożliwą niemożliwością” jest opowiedzieć w 40 minut tyle, ile chciałoby się przekazać, by zachęcić innych do wyruszenia na szlak. Wyszłam z sali odczuwając pewien niedosyt. Nauczycielka dostrzegła mój zawód z powodu „niezrealizowania tematu” w całości, dlatego od razu (ku mojej wielkiej radości) zapowiedziała, że spotkamy się ponownie we wrześniu. Wprawdzie to dopiero za niecałe trzy miesiące, ale najważniejsze jest to, że będę miała okazję dokończyć rozpoczętą lekcję.
Jakie były moje ogólne wrażenia? Klasa spisała się na medal. Spać raczej nie spali (albo dobrze udawali), na znudzonych też raczej nie wyglądali. Mam nadzieję, że zadawane pytania były oznaką ich zainteresowania. Utrzymując kontakt wzrokowy z uczniami opowiadałam im o wypełnionym pieczątkami credencialu, który razem z Compostelą wzbudził chyba ich największą ciekawość. Specjalnie mnie to nie zdziwiło. W końcu rok temu to moje oczy przybrały kształt pięciozłotówek, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam ten niezbędnik pielgrzyma.
Muszę przyznać, że poprowadzenie tej lekcji było cennym doświadczeniem. Przerażające niegdyś 45 minut szkolnych zajęć po raz pierwszy wydało mi się tak śmiesznie krótkim odcinkiem czasu. Ciekawa jestem tylko, co na to wszystko klasa? Na tę odpowiedź musimy jednak zaczekać do września.
Przychodzi mi w tym momencie do głowy jeszcze jedna myśl. Mianowicie, warto jest mówić o Camino. Trzeba próbować rozbudzić u innych ducha pielgrzymowania i wędrowania tymi szlakami. Camino to przede wszystkim niezwykła droga, ale także czas i ludzie – przekonali się o tym wszyscy, którzy jej doświadczyli. Dajmy więc szansę i innym poznać tę tajemnicę. Niech wiedzą o tym, że – jak pisał Kazimierz Wierzyński –
„Tylko świat przewędrowany jest coś wart”.
Buen Camino!